W ciągu prawie dwóch lat mieszkania w Wieliszewie przekonaliśmy się o tym, że także i miejscowym włodarzom i mieszkańcom dobro przyrody leży na sercu. Nie dziwi mnie sprzeciw mieszkańców naszej gminy wobec planowanej trasy przebiegu szybkiej kolei.
Nazywam się Michał Czernecki. W Wieliszewie mieszkamy z rodziną od lipca 2021. Rok wcześniej odwiedziliśmy mieszkających tu od kilku lat przyjaciół. Na długim spacerze po wieliszewskich łąkach i mokradłach pierwszy raz zobaczyliśmy to miejsce. Tego same dnia wieczorem zadzwoniłem do miejscowego developera i zarezerwowałem przedostatnią wolną działkę. Oboje z żoną od pierwszej chwili zachwyciliśmy się tutejszą przyrodą, ogromem przestrzeni i tym, że to wszystko jest na wyciągnięcie ręki.
W ciągu prawie dwóch lat mieszkania w Wieliszewie przekonaliśmy się o tym, że także i miejscowym włodarzom i mieszkańcom dobro przyrody leży na sercu. Odnoszę wrażenie, że większość z nas żyje w przekonaniu, że my ludzie jesteśmy tu gośćmi i w zamian za możliwość podglądania z bliska odradzającej się po latach rabunkowej eksploatacji natury mamy obowiązek ją wspierać i chronić. My sami na każdy dłuższy spacer bierzemy ze sobą duży worek na śmieci i zbieramy to, co ludzie przyjeżdżający "w odwiedziny " nad Narew po sobie zostawiają.
Tym bardziej nie dziwi mnie sprzeciw mieszkańców naszej gminy wobec planowanej trasy przebiegu szybkiej kolei. Nikt z nas na pewno nie ma wątpliwości, że rozbudowa sieci połączeń i szybkości kolei jest potrzebna i wielu ludziom ułatwi życie i pracę. Ale koszty muszą równoważyć zyski. W tym przypadku po stronie zysków mamy kilka minut oszczędności czasu na długiej trasie pociągu. I to w zasadzie tyle. Koszty dla naszej gminy to m.in. nieuchronne zniszczenie unikalnych siedlisk chronionych gatunków ptaków, zrujnowanie niepowtarzalnych krajobrazów i miejsc bytowania dzikich zwierząt, wysiedlenia mieszkańców i rozdzielenie dopiero co tworzącej się społeczności barierą szybkiej kolei. Jeśli istnieje szansa na modernizację istniejącego odcinka torów i poprowadzenie pociągu bez konieczności budowy całkiem nowej trasy to w obliczu oszczędności czasu, pieniędzy i ochrony przyrody wybór jest wg mnie oczywisty. Według mnie musimy stanąć po stronie świata, który sam nie może się bronić przed zagładą, a który był tutaj na długo przed nami. Od naszych decyzji zależy czy nasze dzieci i wnuki będą mogły także żyć w jego zachwycającym i pięknym sąsiedztwie.
Michał Czernecki, aktor, mieszkaniec gminy Wieliszew. Ambasador kampanii społecznej „Stop kolei, która niszczy”.
Od kilku lat jestem związana z Topoliną, która jest moją oazą spokoju. To tutaj przyjeżdżam, by nabrać sił, wsłuchiwać się w odgłosy natury. Nie wyobrażam sobie, by teraz wsłuchiwać się w odgłosy pociągów.
Od kilku lat jestem związana z Topoliną, która jest moją oazą spokoju. To tutaj przyjeżdżam, by nabrać sił, wsłuchiwać się w odgłosy natury. Nie wyobrażam sobie, by teraz wsłuchiwać się w odgłosy pociągów, a okolice tego miejsca, które jest wyjątkowe przyrodniczo nagle miało się zamienić w kolejową autostradę.
Jest inne rozwiązanie, bezkolizyjne zarówno dla człowieka, jak i dla ekologii. Czy w momencie, kiedy środowisko naturalne narażone jest na niebezpieczeństwa i zagrożenia z każdej strony powinniśmy dokładać do tego rękę?
Jest inne rozwiązanie, bezkolizyjne zarówno dla człowieka, jak i dla ekologii. Czy w momencie, kiedy środowisko naturalne narażone jest na niebezpieczeństwa i zagrożenia z każdej strony powinniśmy dokładać do tego rękę?
Agata Buzek, aktorka, mieszkanka Topoliny. Ambasadorka kampanii społecznej „Stop kolei która niszczy”.
Nie miałam pojęcia, że tak blisko Warszawy znajdują się takie zachwycające tereny: lasy, łąki, mokradła, pola, jeziorka, dostojna Narew…. i ten zapach rozgrzanej słońcem ziemi, sosen i traw. Chciałabym kiedyś tutaj, w otoczeniu tej wspaniałej przyrody szczęśliwie i spokojnie się zestarzeć.
Moje miejsce na ziemi
Kiedy prawie rok temu moja przyjaciółka Joanna mieszkająca w Olszewnicy Starej zabrała mnie na krajoznawczą wycieczkę po swojej okolicy, jak to się mówi, wpadłam po uszy… Zakochałam się. Nie miałam pojęcia, że tak blisko Warszawy znajdują się takie zachwycające tereny: lasy, łąki, mokradła, pola, jeziorka, dostojna Narew…. i ten zapach rozgrzanej słońcem ziemi, sosen i traw. Piękna, dzika przyroda i cisza… przerywana śpiewem szczęśliwych ptaków, kumkaniem żab. Już na pierwszym spacerze drogę przebiegła mi sarna. Dwa metry przede mną! Miałam wrażenie, że jestem na terenie Biebrzańskiego Parku Narodowego, albo Warmii, czy Mazur, a nie 30km za Warszawą. Zakochałam się do tego stopnia w Wieliszewskiej Ziemi kilka miesięcy później stałam się właścicielką działki z pięknymi, starymi drzewami i sadem. Nareszcie odnalazłam swoje miejsce na Ziemi. Chciałabym kiedyś tutaj, w otoczeniu tej wspaniałej przyrody szczęśliwie i spokojnie się zestarzeć. Obcowanie z Naturą daje mi poczucie wewnętrznej harmonii, dodaje siły i sprawia, że naprawdę odpoczywam. I nie są to tylko moje odczucia. Każdy człowiek musi mieć dostęp do bliskiego kontaktu z przyrodą, żeby się wyciszyć, ukoić nerwy zszarpane cywilizacją, hałasem no i wreszcie odetchnąć czystym powietrzem. Dlatego potrzebujemy takich miejsc jak Olszewnica, Sikory, Topolina, Kałuszyn, Skrzeszew, Poddębie, Komornica, Wieliszew…. A tymczasem co robi człowiek? Egoistycznie, zachłannie zagarnia ziemię na swoje potrzeby i zachcianki nie bacząc na to, że dzieje się to kosztem zwierząt, roślin i całego ekosystemu. Czy nasze wnuki i prawnuki będą miały jeszcze czyste powietrze do oddychania i czystą wodę do picia? Jeśli nadal będziemy niszczyć tereny cenne przyrodniczo, to z pewnością dla przyszłych pokoleń już nic nie zostanie. Naukowcy obliczyli, że średnio co 20 minut ginie kolejny gatunek rośliny lub zwierzęcia, czasem zanim w ogóle zdążyliśmy go poznać… Człowiek potrafi! Udało nam się przyspieszyć naturalne tempo wymierania gatunków od 100 do 1000 razy! Jak tak dalej pójdzie, powierzchnia Ziemi już niedługo będzie wyglądała jak powierzchnia Księżyca. Nie chcę takiego Świata.
Stoimy w obliczu katastrofy klimatycznej, już boleśnie doświadczamy jej skutków i dlatego nie mogę uwierzyć, że ktoś planuje skazać na biologiczną zagładę 20 km kwadratowych cennych przyrodniczo terenów, odebrać dzikim zwierzętom ich gniazda i żerowiska, zmniejszając tym samym populację gatunków chronionych. A co mają powiedzieć ludzie, którzy mogą zostać wysiedleni? Stracą domy i dorobek życia w zamian za jakieś odszkodowanie? A wszystko po to, żeby mogło tedy przemknąć Pendolino 250km na godzinę i żeby podróż do Gdańska skróciła się raptem o kilka minut…
Ochrona takich miejsc, to nasz obowiązek wobec przyszłych pokoleń i naszej umęczonej przez człowieka Planety.
Magdalena Wójcik – aktorka, mieszkanka Kałuszyna
Magdalena Wójcik, aktorka, mieszkanka Kałuszyna. Ambasadorka kampanii społecznej „Stop kolei która niszczy”.
Przeprowadziłam się do Wieliszewa wiedząc, że za drzwiami mam las, łąki, rzekę i mogę przemierzać długie kilometry bez przeszkód i oddychając świeżym powietrzem. Nie możemy dopuścić do zniszczenia tych cennych tras, tej wyjątkowej inicjatywy.
Patrycja Bereznowska – ultramaratonka, mieszkanka Gminy Wieliszew
Podróżuję przy okazji startów w zawodach biegowych po całym świecie i za każdym razem wracając do Wieliszewa doceniam jaka wartością są tereny zielone gdzie mogę biegać otoczona przyrodą tak blisko stolicy. Przeprowadziłam się do Wieliszewa wiedząc, że za drzwiami mam las, łąki, rzekę i mogę przemierzać długie kilometry bez przeszkód i oddychając świeżym powietrzem. Co roku startuję w Ultramaratonie Powstańca obiegając nasza gminę i widzę jak integruje to mieszkańców i zachęca do ruchu na świeżym powietrzu. Nie możemy dopuścić do zniszczenia tych cennych tras, tej wyjątkowej inicjatywy.
Patrycja Bereznowska, ultramaratonka, mieszkanka gminy Wieliszew. Ambasadorka kampanii społecznej „Stop kolei która niszczy”.